Komentarze: 3
Wczoraj wieczorem nie mogłam przestac o tym myslec... moze sie za duzo filmow naogladałam... ech nie wiem...
Szczerze to boje sie tych mysli... tego jaka jestem... dla mnie podstawą zyciową jest Miłośc... taka piekna... idealna.. ze wzajemnoscią... ja zyje tylko dla miłości... chce byc kochana... i boje sie tego... ze przez to moze mi sie stac duza krzywda... bardzo boje sie tego ze bedzie bolało... ja nie potrafie po załamaniu... wziasc sie w garsc i zyc dalej... dla mnie ta miłosc była zyciem... to dla Niego budze sie rano... i wiem ze warto... naprawde tak duzo osob nie wierzy w to ze mi sie uda to co zamierzam osiagnac... mowia ze jestem naiwna... ze to wszystko nie przetrwa... ze głupio robie...
Ale gdybym nie postepowała tak jak teraz... i jak postapiłam wczesniej... nie doznałabym czegos tak pieknego... i nie czuła bym sie jak najszczesliwsza kobietka swiata... przez to co sie wydazyło poprzez postepowanie i wybory moje... niczego nie żałuje...
Tak bardzo chce byc szczesliwa... chciałabym sie jakos spełnic w tym zyciu... zrobic cos... nie zeby ono mi uciekało przez palce... chce aby to szczescie z miłosci wypływało...
Nie potrafiłabym zyc samotnie... jest to dla mnie najgorsze co moze byc...
Boje sie przyszłosci...